Mheetu był dorosłym lwem. Potanowił wybrać się na spacer po lwiej ziemi. Tak sobie chodził i chodził, aż nagle, zagapił się na kamienie w kształcie serca, i wpadł na pewną lwicę.
-Wrr.. Ty po co tutaj przyszedłeś, co?! Grrr.. - Zjeżyła się lwiczka.
-Ja.. ja przez przypadek na ciebie wpadłem.. Przepraszam.. - Powiedział przestraszony Mheetu.
-Następnym razem uważaj jak idziesz.. A propo, jak masz na imię? - Zapytała lwica.
-Jestem Mheetu! - Powiedział pewny siebie lew.
-Miło mi, fajne imię. Ja jestem Tama. - Rzekła lwica.
-Dzięki, twoje imię też jest fajne. Może pójdziemy nad tą rzekę? - Zaproponował Mheetu.
-Jasne, czemu nie. - Odpowiedziała Tama.
Już mieli wyruszać, ale nagle usłyszeli jakiś ryk.
-A gdzie to się panna wybiera, co? - Podbiegł i powiedział mąż Tamy, Malka.
-A cię to NIE OBCHODZI! - Wrzasnęła Tama i walnęła Malkę tak mocno, że ten się przewrócił.
-Ładnie to sobie pogrywasz ze swoim mężem? Niech się tylko moja i twoja matka dowie! - Krzyknął Malka.
-Nie obchodzi mnie to. Ja z Mheetu się lubimy i nic z tym nie zrobisz! - Oburzyła się Tama.
Malka wkurzony ryknął cicho, i ze spuszczoną głową odszedł.
-Kto to był? - Zapytał Mheetu Tamę.
-Nikt ważny.. Chodźmy już. - Powiedziała lwica i wreszcie poszli nad rzekę.
Wracając do Malki, wrócił do swojego domu i walnął się na swoją skałkę tak mocno, aż rozległ się huk. Usłyszała to Sabini, jego druga żona.
-Co się stało, Malka? - Zapytała Malkę Sabini.
-Nic takiego.. Tama mnie zdradza z jakimś Mheetu.. - Wyżalał się lew.
-Słucham?! Nawet nic wiedziałam, ze masz drugą żonę! To i ty mnie zdradzasz?!! Kim ona jest?! Jak wygląda?! A charakter?! - Zaczęła się dopytywać wkurzona Sabini.
-Yyyy, wiesz co? Jaa chyba muszę iść jeszcze na spacer.. Eee, to pa! - Mówił zdezorientowany i zawstydzony Malka.
I tak cię dorwę, idioto! - Krzyknęła Sabini i położyła się zapłakana na skałce.
Mheetu i Tama, mimo tego, że był już późny wieczór, nadal byli nad rzeką.
- Wiesz co Mheetu? - Powiedziała Tama.
-Tak, Tama? - Zapytał Mheetu.
- Kocham cię, Mheet. Mheet.. Hah, fajna ksywka. Mogę na ciebie tak mówić? - Zaśmiała się Tama.
- No pewnie, Tamuś. - Zaśmiał się Mheetu, i z Tamą zaczęli się lizać. Następnego dnia Mheetu wstał wypoczęty i świeży. Już chciał z zapałem ruszyć na spacer po ziemi, by odwiedzić Tamę, lecz przeszkodziła mu w tym jego matka, Sarafina.
-Witaj Mheetu, dokąd to znowu się wybierasz? Wczoraj nie było cię całych 5 godzin! - Powiedziała Sarafina.
Aaa, wtedy.. No wiesz.. Wczoraj całowałem się z Tamą na granicach lwiej ziemi.. - Rzekł Mheetu, i po tym od razu zatkał sobie buzię łapami.
-Z TAMĄ?!! - Wrzasnęła Sarafina.
- Przecież ona ma już męża! Malkę! - Wrzasnęła Sarafina ponownie.
- No dobra mamo, tego nie wiedziałem, ale kiedy chcieliśmy zwyczajnie iść nad rzekę, napadł na nas ten Malka, a Tama go walnęła i on uciekł! - Tłumaczył się Mheetu.
- No dobra, jak tam se chcesz, ale pamiętaj. Ostrzegałam cię!
- Dobrze mamo.. - Po tych słowach Mheetu ruszył na granice ziemi.
Poprzedniego dnia Tama dała mu numer jaskini w której mieszka, więc Mheetu łatwo do niej trafił. Tama go wpuściła i podała skórki z bawoła. Nagle poiedziała:
-Mheet, muszę ci coś powiedzieć.. - Rzekła Tama.
-Tak? Co tam? - Zapytał Mheetu.
-Bo, ja..
Co Tama chciała powiedzieć Mheetu? Tego dowiecie w następnej części!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz